Od lat toczy się dyskusja na temat naszych ryb rodzimych i obcych. Tych, które mieszkają w naszych wodach od lat i tych, które zostały przyniesione przez człowieka. Największymi zjadaczami w naszych wodach jest Jazgarz, Lipień oraz Sumik karłowaty "byczek". Ten ostatni jest rybą przywiezioną aż zza oceanu. Sumik pochodzi z Ameryki a przybył do Europy jak zwykle przez człowieka. W regulaminie amatorskiego połowu ryb istnieje punkt, który zabrania wypuszczania ryby do wody. Jazgarz, częsty przyłów w miejscach gdzie występuję większość ryb drapieżnych jak i spokojnego żeru. Możemy je spotkać zarówno w jeziorach jak i większości naszych polskich rzek. Owiany złą sławą jako ogromny pożeracz, często ląduje na lodzie, wyrzucany przez wędkarzy.
Podobna sytuacja ma się w górach i na pomorzu gdzie występują Lipienie. Nie każdy potrafi sobie wyobrazić, iż ta szlachetna ryba bardzo ceni sobie ikrę Troci oraz Łososi. W sezonie rozrodczym wymienionych łososiowatych Lipień bacznie trzyma się gniazd tych ryb. Ta szlachetna i piękna ryba potrafi zjeść niesamowitą ilość ikry, która tak naprawdę jest bezbronna dla każdego żyjącego organizmu w danym wodnym środowisku.
Policja i Straż Rybacka co roku zatrzymuję kłusowników, którzy przy użyciu prądu i sieci łowią ryby w naszych wodach.
Teraz może troszkę argumentów przeciwko temu stereotypowi. Całą odpowiedzialność za braki w liczebności ryb naszych akwenów ponosi całkiem kto inny.
Jazgarz jest świetnym pokarmem dla młodych drapieżników. Rozmnaża się bardzo szybko i w dużych ilościach. Pojawiają się już wędkarze, którzy na widok 15 cm Jazgarza cieszą się jakby złapali 25cm Okonia. Ponoć mięso tego szkodnika jest wyjątkowo smaczne.Trzeba też wziąć pod uwagę, iż każda ryba w młodym stadium pożera ikrę, nawet Płoć nie wspominając o Okoniu, który rybią ikrą nie pogardzi przez cały rok. Problem może pojawić się przy Sumiku karłowatym. Niestety całą winę za istnienie tej ryby w naszych wodach ponosi człowiek, który nie przewidział tego, że w naszych wodach populacja tych ryb będzie rosła w zastraszającym tempie. Można by tak przytaczać ogromne ilości argumentów.
Marian Firlej znany Wędkarz specjalista od wędkowania spiningowego: Każda ryba je ikrę. W mniejszych lub większych ilościach. Jednak to nie to jest największym problemem.
Niestety najbardziej bolesne jest to, że wszystko zrzuca się na najmniej winne ryby, a tak naprawdę największą krzywdą dla wodnego ekosystemu przynosimy my! Nie przestrzegając przepisów, wymiarów, okresów ochronnych, czy w końcu ilości złowionych ryb, których później połowę mrozimy, połowa zdycha, a połowę wyrzucamy do śmieci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz