Tym razem na wypad namówił mnie mój Brat Rafał. Był to długi weekend w czerwcu. Szybkie zakupy troszkę dłuższe z kobietami no i czas ruszać. Co prawda byliśmy dość późno ale wędki oczywiście znalazły się w wodzie. Nie czekałem długo na branie bo zanim dobrze otworzyłem piwko już przyciąłem niedużą Wzdręgę. Potem jak to wiadomo gril i inne sprawy..
Skład Wyprawy: Michał (Neron) i Aga + Rafał i Kasia (Wnuk) + Jakub i Justyna (Wnuk)
Oczywiście przejdźmy do wędkowania. Od wczesnych godzin łowiliśmy na lekką, spining oraz z plaży na dygającą. O tyle dobrze trafiliśmy że nasz sprzęt widzieliśmy z Domku. Jednak przyszedł czas na prawdziwe wędkowanie. Znowu skuteczną metodą okazał się "feeder". Rafał jak zwykle zajął najlepsze miejsce. Ja usunąłem się na bok aby zostawić wędkę i dołączyć do towarzystwa. Nie minęło dużo czasu a usłyszeliśmy dzwonek. To moja wędka! Zacząłem biec, szkoda tylko, że zapomniałem założyć butów. W końcu jakimś cudem zszedłem po korzeniach i szyszkach do wody pełnej korzeni i grążeli. Darłem się ale mój brat jak zawsze przyszedł zobaczył jak się meczę i poszedł...Na szczęście udało się! Nie wielki to nie wielki ale pierwszy na Mazurach Leszcz!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz