Wędki już w aucie zakupy zrobione. Możemy ruszać. Na miejscu jak zawsze byliśmy około godziny 15ej. Zanim dojechaliśmy do naszego ulubionego miejsca ciągle nasuwały się dyskusje. Co zrobimy gdy nasze miejsce będzie zajęte! Przestań gadać tylko miej nadzieje Piotrek. Każdy myśli, że to złe miejsce. Udało się! Wychylamy się zza krzaków i stoi samochód, ale nie tam gdzie powinien!
Po raz kolejny zajęliśmy swoją ulubioną miejscówkę. To właśnie w tym samym miejscu złowiliśmy ostatnio kilka dorodnych Leszczy. Tym razem brań łopatek brak. Od początku zero białej ryby. Branie! Michał dawaj podbierak. Lece z nadzieją, że w końcu jest Leszczyk. Wędka była już przygotowana na większą rybę, a na haczyku była sprawdzona już wcześniej kanapka z białego i czerwonego. Piotrek do góry! - krzyknąłem. Nic z tego, kolega męczy się kilka dobrych minut i nic. Patrze tylko jak od czasu do czasu wypuszcza z siebie powietrze...
Nagle ukazał się Wąsacz. Teraz nie może ci uciec. Po chwili był już w podbieraku piękny i zdrowy 73cm Sum.
Niestety tego dnia nie było mi dane pobić swojego rekordu w wielkości tej ryby. Tuż przed godziną 21:00 Piotrek znowu przycina rybę. Ta jest zdecydowanie większa. Znowu zaczyna się konkretny hol. Znowu na powierzchnie wyłania się Sum. Ten musi być większy. Podobnie jak wcześniej znowu ryba ląduje w podbieraku. Śliczna ryba mierzyła niespełna 80cm a w oczach Piotrka było widać jak wielka jest adrenalina.
Kolejna Wyprawa nad Bug zakończyła się powodzeniem. Aby w roku 2013 spotkały nas jeszcze milsze wrażenia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz