To mógł być stracony dzień. Pogoda mizerna, wilgotno, a do tego zimno.
Kilka godzin pływania i tylko kilka wyjść Szczupaka i małych Okoni po
10cm. Michał i Piotrek postawili wszystko na jedną kartę i zaczęli
szukać ryby na płytkim blacie.
(Nowy brokatowy niebieskawy twisterek okazał się być niesamowicie skuteczny)
Ostatnia godzina dała pozytywne
rezultaty. Zawadzista płycizna okazała się strzałem w dziesiątkę. Nie
było czasu na eksperymenty, zwyciężyła klasyka i boczny trok.
(Kolejny złowiony Okoń na niebieską gumę)
Od rana Nam nie szło. Najpierw zerwany Okoń u Michała, potem ślepy strzał w woblera u Piotrka. Chłopaki długo się zastanawiali co jest nie tak. Próbowali na sporych dołach i ciężkich jigach, aż po wielkie płycizny schodzące do 1,5m. głębokości i małych gumek oraz obrotówek. Wszystko nie skutkowało aż do godziny 9ej.
Zmieniliśmy taktykę. Chłopaki wypłynęli na otwartą wodę gdzie średnia głębokość nie przekraczała 2 metrów. Ogromny szeroki blat z licznymi zawadami okazał się idealnym miejscem. Można było sobie "w mordę pluć", że nie łowiliśmy tu od rana, ale kto to wiedział.
(Mały Sandacz złowiony na boczny trok)
Przez blisko godzinę wpadło kilkanaście przyjemnych Okoni w przedziale od 15 do prawie 30cm. Trafił się nawet mały narybek Sandacza. Było również kilka zepsutych brań i holów ale czas nie pozwalał na dłuższą zabawę.
(Okoń 26cm)
O godzinie 12:00 wystarczająco zmarzły już dłonie, z nosa zaczęło kapać, a ciągła zmiana pozycji wcale nie pozwalała nabrać ciepła. Wilgoć w powietrzu, delikatna mżawka dała do zrozumienia, że trzeba wracać do domu!
Oby następny wypad był tak owocny od samego rana.
Oby następny wypad był tak owocny od samego rana.
WMH.WOLOMIN.PL
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz